wpis spóźniony

Wszystko się zmienia. Lato w zimę, zima w inną zimę, a Marcel Romero w kobietę. I ja chyba wracam do wrzucania różnych pierdalamentów na tego bloga, o którym bogowie już nawet zapomnieli.
Trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu-coś około roku chyba. Miałem nawet mały problem z przypomnieniem sobie danych do zalogowania, o adresie nie wspominając. Jednak wszystko w końcu powróciło, jak widać. Zresztą, może nie wszystko, ale wystarczająco dużo.

W międzyczasie, czyli gdzieś na początku 2010 roku, ukazał się wreszcie drukiem komiks o raku, który narysowałem ponad rok wcześniej. Całość można zobaczyć na stronie Centrum Onkologii:

http://www.kodekswalkizrakiem.pl/content/view/113/164/
Nie jest to może arcydzieło (szczególnie okładka...bleh), scenariusz jest dosyć prostoliniowy, bo ma obrazować wszystkie ileśtam punktów Kodeksu Walki z Rakiem i przy okazji nikogo nie obrażać (przede wszystkim kucharzy, ale to inna historia), niemniej komiks stał się dla mnie dosyć ważny między innymi dlatego, że mój ojciec zmarł właśnie na raka latem zeszłego roku. I w tym przypadku "ważny" oznacza, że czasem nie mogę na niego patrzeć.

Poza tym miałem możliwość zostać jednym z jurorów ostatniej edycji konkursu na komiks Muzeum Powstania Warszawskiego (przywilej zwycięzcy poprzedniej edycji), co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Przede wszystkim przytłoczyła mnie ilość komiksowego badziewia, którą musiałem obejrzeć, przeczytać i ocenić. Może brzmi to nieco brutalnie, ale niestety tak było. Na szczęście trafiły się też komiksy naprawdę dobre, z których niemal wszystkie zostały jakoś wyróżnione. Wcześniej słysząc słowa jurorów, opowiadających jak to im trudno było wybrać najlepszą pracę, byłem dosyć sceptyczny, ale teraz wiem, że to faktycznie niełatwa decyzja. Najfajniej, że trzy najwyżej oceniane przeze mnie komiksy zajęły trzy pierwsze miejsca, choć nie do końca w kolejności, którą wybrałem. I pewnie dlatego jurorów jest kilku, żebym nie musiał dźwigać ciężaru odpowiedzialności za wybrane, czy odrzucone prace samodzielnie, a końcowa ocena jest wypadkową gustów wszystkich.

Przy okazji oceniania: jeśli ktoś ma dwie-trzy minuty życia do zmarnowania, to polecam przeczytanie pewnej recenzji, na którą kiedyś ktoś mi zwrócił uwagę (chyba to był Daniel). Artykuł jest tutaj, a dotyczy antologii konkursu, w którym brałem udział. Zdaję sobie sprawę, że wojna między recenzentami, a autorami jest stara jak świat i pewnie nie oburzyłoby mnie to tak bardzo, gdyby do pewnego stopnia nie dotyczyło mnie osobiście, ale czytając takie rzeczy mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami. Kto temu kolesiowi pozwala pisać recenzje komiksów?

No i reklama.
Jakiś czas temu współpracowałem z firmą headhuntingową, robiąc dla nich reklamę do prasy. Pokazywałem to tutaj.
Po pewnym czasie zrobiłem jeszcze ilustrację na podkładkę pod komputerową mysz (ludzie jeszcze używają podkładek pod myszki?):
oraz na kubek:Co prawda ilustracji na kubek w końcu nie wzięli, twierdząc, że miałby być raczej przeznaczony dla ludzi szukających pracowników, niż dla samych pracowników, niemniej uważam, że wielu osobom przydałby się taki kubek do śniadania o 15tej, a sam pracodawca mógłby w ramach groźby celować takim kubkiem w krnąbrnego pracownika. W jednym i drugim przypadku mrozi krew w żyłach.

5 komentarzy:

Kaj-Man pisze...

nareszcie:)

Vincent van Blogh pisze...

Ciesze się bardzo, że ten blog odżyje!!!

Leszek Wicherek pisze...

Ja też się cieszę z tego powrotu.
Od dawna podglądam i zachwycam się krechą!

mist-eR Be pisze...

Dzięki Panowie :)

Jarek Obważanek pisze...

Ja używam podkładki w pracy, bo bezpośrednio na blacie mycha za szybko się brudzi. ;)